Na którymś z blogów jakiś czas temu widziałam post dot. Poradnik dla marzących o dziecku. To był strzał w 10! Możemy się wysypiać, chodzić na randki i babskie wieczory. Słowem - czerpać z tego czasu radość, on nie wróci! Rany, jakie to dla mnie jest odkrycie! Siedzimy na tarasie, pijemy wino. Czytam książki, piję pyszne koktaj.

Żyj, kochaj i chwytaj dzień. Czyli potargane zapiski o tym co w naszym domowym ognisku iskrzy. Czwartek, 16 lipca 2015. Zmienność atmosferyczna ostatnich tygodni jest ściśle analogiczna do moich nastrojów. Dziś jednak spotkało mnie coś niebywale miłego. Dziś, zaadresowana do mnie szara koperta, sprawiła, że zyskała na sile moja wiara w dobroć i bezinteresowność ludzkich serc.

Poniedziałek, 25 maja 2015. Jak się tak człowiek zapędzi w tych staraniach, myśleniu i kombinowaniu jak tu zrobić, żeby było dziecko, to nagle okazuje się, że nie istnieje nic poza. Ciągle ta sama praca, bo przecież nie znajdę innej skoro zaraz będę w ciąży. Może i poszłabym znowu na jakieś studia, ale jak ja będę z brzuchem na wykłady latać? I milion takich innych pierdół.